Historia zapoczątkowana na kartach ?Z mgły zrodzonego? porwała mnie od samego początku. Brandon Sanderson stworzył rozbudowany, fantastyczny świat, który pochłania czytelnika i sprawia, że nie można się od niego oderwać. Byłam szalenie ciekawa, jak zakończy się ta niesamowita trylogia, a po Studni wstąpienia spodziewałam się genialnego trzeciego tomu i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że się nie zawiodłam.
Świat się kończy. Z nieba nieustannie spada popiół, a mgły pojawiają się za dnia. Vin i Elend razem z pozostałymi członkami Ekipy Kelsiera desperacko poszukują sposobu na pokonanie wroga. Jednak jak można stawić czoła istocie, która może przebywać wszędzie jednocześnie? Kiedy słyszy wszystko i może manipulować rzeczywistością, a także naginać ją do swojej woli? Czasu jest coraz mniej, a Zniszczenie nie cofnie się przed niczym, aby doprowadzić do końca świata.
Muszę przyznać, że finał oryginalnej trylogii ?Z mgły zrodzonego? przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Nie przypuszczałam, że historia, która w pierwszym tomie opierała się na znanych schematach z kilkoma oryginalnymi dodatkami, tak bardzo się rozwinie. Pierwszy tom tej trylogii, który jest według mnie świetny i uwielbiam go, to jednak tak naprawdę tylko wierzchołek góry lodowej. Wiele zapoczątkowanych w nim wątków, które Brandon Sanderson rozwinął w ?Studni wstąpienia?, dopiero w ?Bohaterze wieków? nabiera głębszego sensu i zostaje ostatecznie doprowadzonych do końca.
Autor wbrew pozorom nie dostarczył nam wszystkich odpowiedzi na dwóch poprzednich i do tego bardzo obszernych tomach. W Bohaterze wieków odkrywa przed nami kolejne karty. Poznajemy przede wszystkim kolejne allomantyczne metale i ich zastosowanie, a także historie istot, które zostały stworzone tysiąc lat temu i mam tu na myśli: kandra, kolossów i Inkwizytorów. Dowiadujemy się więcej na temat Terrisan, a także zyskujemy nowe informacje dotyczące Bohatera Wieków i jego powinności. Ostatecznie odkrywamy również przeznaczenie Vin, a także rolę jaką odegrał Ostatni Imperator w całej historii Ostaniego Imperium.
Zakończenie tej książki było po prostu genialne. Nieprzewidywalne i zaskakujące, jednocześnie mnie załamało i wzruszyło, a także dało nadzieję na lepszą przyszłość. Sanderson nie owija w bawełnę i nie przedłuża niczego. Ktoś musi zginąć, aby inni mogli żyć i kształtować przyszłość. Dopiero po przewróceniu ostatniej strony wszystko staje się jasne, a pytania, które do samego początku nie dawały mi spokoju, wreszcie doczekały się odpowiedzi. To jedna spójna historia, genialne skonstruowana, w której nic nie jest przypadkowe, a wszystko ma swój określony cel. Już po skończeniu tej historii mogę stwierdzić, że jest ona dopracowana w każdym szczególne i sam pomysł na nią zachwyca. Sanderson stworzył niesamowity system magii, a właściwie trzy jej rodzaje, czyli allomancję, feruchemię, które znaliśmy już z poprzednich tomów, a także hemalurgię, o której istnieniu dowiedzieliśmy się dopiero w trzeciej części.
Jestem całkowicie i niezaprzeczalnie zachwycona tą historią. Pokochałam ją od samego początku i nadal do mnie nie dociera, że to już koniec. Zdaję sobie sprawę, że są kolejne tomy tej serii, a ?Bohater wieków? zakończył tylko jeden z etapów w historii tej krainy, jednak akcja ?Stopu prawa?, czyli czwartej części cyklu Ostatnie Imperium rozgrywa się w przyszłości i dotyczy całkiem nowych bohaterów. Jestem bardzo ciekawa, jak Sanderson ukazał ten świat w kolejnych tomach, gdzie zabranie kluczowych postaci, które zdążyłam pokochać i do których już się przyzwyczaiłam. Jeśli jeszcze nie znacie tej serii, to jak najszybciej sięgajcie po ?Z mgły zrodzonego?, a potem po kolejne tomy, ponieważ to jeden z najlepszych cykli fantasy, jakie miałam okazję czytać. Brandon Sanderson stworzył genialną trylogię, w której nie brakuje polityki, wątków romantycznych, a także rozważań filozoficznych, co w połączeniu ze świetnym stylem autora daje historię, od której nie można się oderwać.
...