Jest to smutna opowieść o biednym kundelku, który już od początkowych dni swego życia zaznaje wielu cierpień. Na świat przyszły dwa pieski, jeden piękny, który od razu zachwycił swą urodą właścicieli, drugi nijaki, szarobury został odrzucony. Pierwszy zamieszkał w ciepłym domu, był dokarmiany najlepszymi smakołykami, stale rozpieszczany, Ciapek natomiast przebywał w piwnicy. Nie narzekał co prawda na brak jedzenia czy chłód, jednak nigdy nie otrzymał czułości i pieszczot od człowieka, nikt go nawet nie głaskał.
Pewnego zimowego dnia jego los miał się diametralnie odmienić.
Stał się bożonarodzeniowym prezentem dla małej dziewczynki. Była zachwycona podarunkiem, a Ciapek uwierzył, że jego marzenie o miłym domu, przepełnionym miłością, nareszcie się spełniło. Niestety początkowa ekscytacja i zainteresowanie domowników pieskiem szybko minęły, a obowiązki związane z przygarnięciem żywego zwierzęcia błyskawicznie ich przerosły i stały się męczącym utrapieniem.
Co gorsza, bezduszni i nieodpowiedzialni właściciele bez namysłu postanowili się go pozbyć i to w dodatku w najgorszą możliwą noc, czyli w Sylwestra, gdzie dźwięki wystrzałów petard doprowadzają czworonogów do szału i prawdziwej, nieopisanej paniki.
"Mokry kocyk złościł całą rodzinę, a Ciapkowi było bardzo nieprzyjemnie ze wstydu. Ale przecież nikt nie miał czasu, żeby go wyprowadzić wcześnie rano, a sam wyjść na dwór nie mógł. Dopiero wieczorem pozwalano mu wybiec na ciemne podwórze. Potem wrzucano do jego miski garść suchej karmy. Na tym kończyło się zainteresowanie szaroburym członkiem rodziny."
Po przeczytaniu tej opowieści nie da się nie być wzruszonym do łez i mocno zdenerwowanym. Zachowanie dziewczynki, jak i jej rodziców po prostu nie mieści się w głowie. Jestem świadoma, że to jak najbardziej prawdziwa historia, bo tak przecież dosyć często się dzieje, ale i tak mnie owa samolubna postawa przeraża, szokuje i załamuje.
"Ciapek" to krótka, ale przepiękna, poruszająca książeczka dla dzieci, która w lekki i przystępny sposób uczy empatii i odpowiedzialności. Pies, ani żadne zwierzątko nie jest zabawką, ma uczucia tak jak ludzie. Wymaga opieki, troski, a przede wszystkim miłości i czułości.
Jest to również lektura dla dorosłych, na dodatek bardzo na czasie. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, a zalatani rodzice często nie mają czasu na robienie zakupów lub rozmyślanie, jaki prezent chce otrzymać ich pociecha. Bez namysłu wpadają na pomysł, by podarować pod choinkę zwierzątko. Nie zastanawiają się, jakie będą konsekwencje takiego czynu, chcą spełnić marzenie córki czy syna, a czworonoga traktują po prostu jak rzecz, która ma przynieść radość, a gdy się już znudzi, można się jej pozbyć. Taka egoistyczna postawa wywołuje we mnie falę oburzenia i złości.
Historia ukazana jest z perspektywy pieska, więc umożliwia czytelnikowi poznanie jego emocji, lęków. Dzieci mogą bardziej zrozumieć, że zwierzę cierpi, ma uczucia jak człowiek, jest bezbronne i pragnie miłości oraz bezpieczeństwa. Powieść z pewnością uczy empatii, szacunku, odpowiedzialności, ale także uzmysławia, że nie można nikogo oceniać po wyglądzie.
W książeczce znajdziemy również fantastyczne ilustracje, które można pokolorować. Uzupełnione są pytaniami i zadaniami. Skłaniają one do dłuższej, refleksyjnej rozmowy z pociechą.
Do tytułowego Ciapka los się uśmiechnął i w końcu trafił na odpowiedniego właściciela, ale wiele piesków nie ma takiego szczęścia. Pamiętajmy o tym, że zwierzę nie jest zabawką i nim jakieś przygarniemy, porządnie zastanówmy się dwa razy, czy na pewno jesteśmy w stanie zapewnić pupilowi ciepły kochający dom, na długie lata.
"Ciapek" to niezwykle mądra, ciepła, wartościowa książeczka dla dzieci, ale jak wspomniałam wcześniej, jej ogromne przesłanie trafia również do dorosłych. To historia niesamowicie emocjonalna, poruszająca serce, jak i duszę, skłaniająca do głębokich refleksji oraz zapadająca w pamięć. Gorąco zachęcam, byście przeczytali ją razem ze swoimi pociechami. Naprawdę warto!