Jest coś niezwykłego w osobach poświęcających się sztuce. W chwili gdy muzyka skrada nasze jestestwo, bicie naszego serca utożsamia się z dźwiękami Jana Sebastiana Bacha, tęsknota jest Fryderykiem Chopinem, zmiana to otwarcie drzwi dla Antoniego Vivaldi, a szaleństwo... szaleństwo nosi nazwisko Czajkowskiego. Simon Mundy podjął się trudnego zadania przybliżenia nam historii tego wspaniałego rosyjskiego kompozytora. Trudnego, ba, wręcz ekstremalnego! Bo i jak w 263 stronach zmieścić opis tak niebanalnej osobowości, skoro dla wyjaśnienia okoliczności samej jego śmierci byłoby ich zbyt mało? Ale „Czajkowski” to doskonały początek. To doskonałej architektury sala wejściowa, swoją przejrzystością zachęcająca do odwiedzin całej posiadłości.