JAKA PIĘKNA KOBIETA!
Kiedy w 2013 roku ukazała się, długa na 257 stron, Łukasza Maciejewskiego rozmowa
z Danutą Stenką, z radością oddałam się lekturze. Zachęcona ciepłem i serdecznością aktorki uśmiechającej się z ekranu i z okładki, dałam się zabrać w podróż przez życie, dzieciństwo, młodość i kolejne, lepsze lub gorsze role? Odkładając książkę na półkę czułam, że to jednak nie koniec, bo przecież ?życie to jest teatr?, a najważniejsza sztuka wciąż trwa, bo pierwszoplanowa aktorka ma jeszcze dużo do powiedzenia. Tak dużo, że ów zgrany duet postanowił w tym roku powrócić do rozmowy i oto na półkach księgarń pojawia się edycja specjalna ? II wydanie ?Flirtując z życiem?.
Książka zachęca bajecznie kolorową okładką, z której hipnotyzuje uśmiechem coraz piękniejsza(!) [jak ona to robi?!!!] Danuta Stenka. Wzbogacona większą ilością zdjęć i aktualnym wykazem dokonań artystycznych - stanowi dla fanów swego rodzaju kompendium.
Niestety, z przykrością stwierdzam, że książka lekko rozczaruje, zwłaszcza tych, którzy czytali i mają na półce pierwsze wydanie. Osobiście, spodziewałam się, że kolejne będzie nie tylko wznowieniem nakładu, ale pogłębioną, uzupełnioną, po prostu nową rozmową. Autor i wydawca mieli inny pomysł na książkę i do pierwszego wydania zostało dopisane tylko kilka rozdziałów, i trzeba przyznać, że we wstępie potencjalny czytelnik uczciwie zostaje o tym uprzedzony, że nowe rozmowy należy traktować jako aneks, uzupełnienie poprzednich, ale wciąż aktualnych rozmów.
Fakt, pięć lat w życiu bardzo popularnej aktorki zaowocowało zaskakującymi wydarzeniami, nowymi propozycjami ról, coś skończyło się i odeszło bezpowrotnie, coś dopiero majaczy na horyzoncie, wiele wykorzystanych i mnóstwo niewykorzystanych szans... tak, to daje podstawę do tego, by znów usiąść przy kawie i porozmawiać. I trzeba przyznać, że jest to rozmowa trochę dojrzalsza, choć już poprzednim razem mieliśmy do czynienia z dojrzałym, doświadczonym spojrzeniem na świat, na życie "sceniczne", na codzienność, na religię, politykę, literaturę i przyrodę... Mam wrażenie, że Danuta Stenka nabrała pewnego rodzaju dystansu, ale wciąż pozostaje sobą. Wciąż postrzegamy ją jako ikonę polskiego kina i sceny, jako aktorkę wyśmienitą, która stworzyła tak wiele różnych kreacji, czy to na deskach teatru, czy na szklanym ekranie, czy choćby w słuchowiskach radiowych - za które ja szczególnie ją uwielbiam. "Stenka to światło" - tak o swojej interlokutorce pisze we wstępie Łukasz Maciejewski i bardzo dużo go wniknie w czytelnika podczas lektury wywiadu, ponieważ z jego treści emanuje światło, serdeczność, pokora i spokój.
Jest to dobra, wyciszająca lektura, dlatego polecam w tym całym codziennym naszym "zabieganiu" odrobinę wyciszenia, zwolnienia tempa, odsunięcia na bok tego, co niepokoi... Zachęcam do lektury, zwłaszcza ludzi zmęczonych życiem, którzy po całym dniu nie mają już ochoty nawet "gadać" - nie mówcie zatem nic, tylko "posłuchajcie" jak pyta On, dotykając różnych, często drażliwych zagadnień i jak odpowiada Ona.
Zachwycające było za pierwszym i także tym razem to, jak Danuta Stenka potrafi bez udawania, bardzo skromnie o sobie mówić, jak bardzo sama siebie nie docenia, mówiąc, że to nie o niej powinna być ta książka, wszak są obok wybitniejsi artyści, zasłużeni, doświadczeni, starsi... Zachwycająca jest jej pokora wobec losu, świata. Zachwycająca jest jej wiara w dobro człowieka. Podziwiać trzeba też to, że stroni od świata żyjącego plotkami i potrafi uszanować swoją, a przede wszystkim prywatność innych ludzi. Podobne uczucia miałam podczas lektury wywiadu z Anną Seniuk Nietypowa baba jestem!
Aktorów znamy z ekranu, oglądamy w zasadzie końcowy efekt wielotygodniowej pracy, ogromnego wysiłku, wielu prób, modyfikacji, szlifów, błędów, ale też potężnych dawek emocji, złości, niepewności, utraty nadziei, bezsilności, obaw, że coś się nie uda, nie przypadnie do gustu, nie spotka ze zrozumieniem. Świat wykreowany przez artystów i celebrytów, fanów, a zwłaszcza przez media zmusza do tego, że artysta, aktor musi żyć w pełnej gotowości, nie mogąc pozwolić sobie na chwilę słabości, na potknięcie, na gorszy dzień... Miarą wielkości Aktora jest nie poddać się tym "wymogom" i grać wyłącznie na scenie, a w życiu być po prostu sobą. Tak jak "Stenka jest Stenką".