W ostatnim czasie zauważyłam coraz większe zainteresowanie ze strony nie tylko czytelników, ale również pisarzy tematyką podróży w czasoprzestrzeni. Kilka lat temu miałam okazję czytać powieść Audrey Niffenegger pt "Żona podróżnika w czasie" (choć być może niektórzy z Was znają ją pt "Zaklęci w czasie"). Książka bardzo mi się podobała i wiedziałam już, że z chęcią sięgnęłabym po inne powieści poruszające podobną tematykę. W ciągu ubiegłego roku miałam przyjemność przeczytać kilka świetnych tytułów, w których podróże w czasie odgrywały niebagatelną rolę. Były to m.in. dwie powieści Evy Voller - "Magiczna gondola" i "Złoty most", a także "Nieskończoność" Holly-Jane Rahlens. W me ręce trafiło również dzieło Dee Shulman (autorki i ilustratorki ponad 50 dzieł) - "Gorączka", które rozpoczynało nowy cykl powieściowy pod tym samym tytułem. Historia osiemnastoletniego Setha, gladiatora ze 152 roku, oraz szesnastoletniej Ewy żyjącej w czasach współczesnych, uczennicy szkoły St. Magdalenes, których połączyła zagadka śmiercionośnego wirusa, tak bardzo podbiła moje serce, że nie mogłam doczekać się chwili, aż w moje ręce trafi kontynuacja, dzięki której poznam dalsze losy tej pary. W końcu nadszedł ten dzień, w którym rozpoczęłam lekturę "Gorączki 2". Czy warto było czekać? Czy też może wręcz przeciwnie... ?
Ewie oraz Sethowi udało się przeżyć atak wirusa. Wspólnie próbują rozwiązać jego zagadkę, dowiedzieć się o nim wszystkiego, co możliwe. Jednak nie jest to łatwe. Kolejno przeprowadzanie badania oraz poszukiwanie informacji na nie wiele się zdają. W międzyczasie stan zdrowia Ewy pogarsza się. Z upływem czasu jest z nią coraz gorzej. Lekarze nie potrafią poradzić sobie z jej przypadkiem. Seth zaczyna zdawać sobie sprawę, że będzie musiał opuścić Ewę, aby odbyć kolejną niebezpieczną podróż w czasie i postarać się opanować rozprzestrzenianie się wirusa. Być może tylko w ten sposób zdoła uratować życie swej ukochanej... Tymczasem w Londynie mają miejsce kolejne zagadkowe wypadki śmiertelne. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ciała zmarłych po prostu znikają. Sprawą zajmuje się inspektor Nick Mullard, któremu pomaga dziennikarka Jennifer Linden. Oboje nie zdają sobie sprawy, że próbując rozwikłać tę zagadkę ściągają na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo... Źle się dzieje również w Parallonie. Wraz z kolejno przybywającymi do niego nowymi mieszkańcami zjawia się grupa ludzi, która za wszelką cenę pragnie narzucić Parallończykom swą władzę. Czy Zackary zdoła ich powstrzymać i przywróci ład w świecie, który dotąd był niczym raj dla trafiających tu ludzi?
Gorączka cz2-1Historia toczy się wielotorowo. Z jednej strony śledzimy losy Ewy oraz Setha. Z drugiej przyglądamy się wysiłkom Nicka i Jen, próbujących wyjaśnić zagadkę znikających ludzi. W międzyczasie wraz z Matthiasem, starym przyjacielem Setha, staramy się odnaleźć w nowej rzeczywistości Parallonu, który przestał przypominać sielskie miejsce, do którego swego czasu trafili. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową głównej bohaterki, zaś w pozostałych z trzecioosobową. Wszystkie wątki łączy jedno - tajemniczy i śmiertelnie niebezpieczny wirus.
Pierwsza część serii mnie zachwyciła, a historia Setha i Ewy, ich miłość nie znająca granic, pokonująca bariery czasu, podbiła moje serce. W drugim tomie nadal wyraźnie zarysowany jest wątek miłosny. To przecież łączące ich uczucie jest dla nich głównym bodźcem do podejmowania wszelkich działań. Oboje zdają sobie sprawę, że jeśli nie uda im się rozwiązać tajemnicy wirusa, Seth ponownie utraci swą ukochaną - tym razem być może na zawsze... Podczas lektury pierwszego tomu nie zwracałam zbytniej uwagi na ochy i achy głównej bohaterki w stosunku do wybranka jej serca. Jednakże w tej części często irytowało mnie jej zachowanie. Ewa bowiem non stop wzdycha i do przesady przeżywa chwile, w których to znajduje się w ramionach Sethosa. A kiedy ten ją całuje... nie, stop, co za dużo to nie zdrowo. W pierwszej części jakoś to przeżyłam, jednak tym razem dochodzę do wniosku, że odrobinę za dużo jest w powieści tej całej czułości pomiędzy głównymi bohaterami. Przecież wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że łączy ich silne uczucie, którego ani czas, ani śmierć nie zdoła zniszczyć. Nadmierne eksponowanie tych uczuć jest moim zdaniem w tym wypadku zupełnie nie potrzebne. Denerwowało mnie jeszcze jedno w powieści, a mianowicie zachowanie przyjaciółki Ewy, Astrid. Nie chcąc zdradzać zbytnio fabuły mogę napisać tylko tyle, iż daje się nam tym razem poznać jako wyrachowana egoistka nastawiona na osiągnięcie własnego sukcesu, nie zważająca na potrzeby innych osób z jej najbliższego otoczenia. Swoją drogą Ewa również mogła w jakiś sposób zareagować, postawić się, wyrazić własne zdanie, ale pozostaje zupełnie bierna i mimo własnych problemów stale ulega żądaniom przyjaciółki...
Akcja powieści toczy się wartko, nie nuży, choć chwilami bywały momenty, które uważałam za zbytnio przegadane. Na całe szczęście nie ma ich zbyt wielu, więc można przymknąć oko na to niedociągnięcie. Sama historia jest ciekawa. Widać, że autorka dogłębnie ją przemyślała. Wszystkie wątki zgrabnie się przeplatają tworząc jedną spójną całość. Książkę czyta się doprawdy szybko. Ledwo rozpoczęłam lekturę, gdy spostrzegłam, że zbliżam się już ku końcowi powieści. Jest to z pewnością zasługa nie tylko tego, że historia jest interesująca, o czym wspomniałam powyżej, ale również języka, jakim posługuje się pani Shulman. Słowa płyną niczym rzeka, a my poruszamy się wraz z jej nurtem, aby na końcu dotrzeć, ku własnemu przerażeniu, do krawędzi wodospadu... Zaczynamy spadać w dół i w tym momencie pochłania nas ciemność... Historia się kończy, a my znów pozostajemy z otwartą buzią, tysiącem pytań i niedowierzaniem, iż autorka przerwała swą opowieść akurat w takim momencie. No cóż. Nie pozostaje nic innego, jak wyczekiwać dnia, w którym ukaże się trzecia część "Gorączki". Mimo tego, iż tym razem książka momentami mnie irytowała, sama z całą pewnością sięgnę po kontynuację.
Moja ocena: 4/6