"Szał mordowania, jaki opanował Ukraińców wobec polskiej mniejszości, był eksplozją nienawiści o piekielnej sile, która musiała się w tych ludziach kumulować od dawna. Ten wybuch szaleństwa był iskrą, która miała wzniecić apokaliptyczną masakrę i spowodować całkowite unicestwienie."
Tej książki nie można nie przeczytać, niezwykle piękna, przenikliwa, szczera, intymna i odważna. Niesie wielki ładunek emocjonalny, bolesną rodzinną historię i świadectwo ogromnej traumy. To również spojrzenie w głąb siebie, poszukiwanie wewnętrznej równowagi, rozliczenie się ze wspomnieniami, głębokie zrozumienie zjawisk odciskających piętno na ludzkim losie. Bardzo przejmująca opowieść, momentami tak mocno chwytająca za serce, że wymaga zatrzymania się na chwilę, spokojnej zadumy, a dopiero później jest się gotowym, aby przyjąć kolejną porcję opowiadanej historii. A przyglądamy się jej z wielu perspektyw czasowych, najwcześniejsze wydarzenia dotyczą końca tysiąc dziewięćset trzydziestego drugiego roku, zaś ostatnie wiążą się z sierpniem dwa tysiące szesnastego. Obejmują trzy pokolenia kobiet, nad którymi długi i mroczny cień rzucają wydarzenia związane z eksterminacją i ludobójstwem mniejszości polskiej podczas Rzezi Wołyńskiej dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów.
Mocno wzruszający opis tragedii doświadczonej przez rodzinę Brońskich. Niszczenia polskich osad i wiosek, puszczania z dymem obór, stodół, kościołów, a nade wszystko bestialstwa banderowców, bezlitosnych mordów, palenia żywcem dzieci i dorosłych. Jakże wiele rodzinnych historii i ludzkich istnień zakończyło się brutalnie i bezpowrotnie latem tysiąc dziewięćset czterdziestego roku w wyniku utraty człowieczeństwa, nakręcającej się spirali nienawiści, wrogości i agresji, której nic nie było w stanie powstrzymać. Zatarte ślady polskich osad na wołyńskiej ziemi, puste pola, ziemia przesiąknięta krwią. Nieusuwalne piętno na psychice, dziedziczone już niemal osiemdziesiąt lat, wciąż przeżywane, nieoswojone, pustoszące i nękające. Czy można się od niego uwolnić? Jak głęboko cierpienie i ból bliskich wdzierają się w nas samych? W jaki sposób nie przekazać dzieciom negatywnych wspomnień i emocji? Jak dopełnić moralny obowiązek nakazujący pamiętać o wydarzeniach w osadzie kolonia Marusia?
Książkę polecam każdemu, tym którzy odnaleźli już swoje miejsce na ziemi, spełniają marzenia i realizują pragnienia, ale także tym, którzy wciąż poszukują własnej tożsamości, trafiają na ślady dziedzictwa, z lękami i obawami przyglądają się przeszłości pokoleń naznaczonych dramatem i cierpieniem. Bardzo mądra i wartościowa powieść, wiele można się z niej nauczyć o wybaczaniu i odcinaniu się od nienawiści, uważnym wsłuchiwaniu się w głosy nas samych i tych, co żyli przed nami, budowaniu relacji z najbliższymi, pragnieniu ich akceptacji i podziwu, spełnianiu oczekiwań, ale i nietraceniu samego siebie. Przybliżana historia długo pozostaje w pamięci, wywołuje drżenie serca, skłania do wnikliwych przemyśleń, a nawet przyczynia się do powstania silnej chęci odbudowania zaniedbywanych kontaktów z najbliższymi. Niezwykle satysfakcjonująca lektura, cieszę się, że zapoznałam się z nią, tym bardziej, że wiele w niej bliskich mi odniesień.