Czytam na okładce, że obsesja, obłęd, podszepty ciemnego umysłu i zastanawiam się, czy chce mi się to czytać. Otwieram książkę, a tam uporządkowane, wysmakowane otoczenie, rytuał parzenia herbaty i specjalnie do okoliczności dobrana muzyka, a w powietrzu aromat kawy zaparzonej dla samego aromatu. Nic nie jest tu pozostawione przypadkowi. Ma być ładnie i właśnie potrzeba ?ładności? inspiruje bohatera do wszelkich działań. W dążeniu do tego stanu bohater, postawiony niespodziewanie w nowej rzeczywistości, podejmuje trud zaprowadzenia ładności w swoim otoczeniu. Ma cichą nadzieję, że jego ładność będzie emanować na dalsze sąsiedztwo, że będzie się udzielać. Jest estetą i perfekcjonistą, nie uznaje półśrodków i bylejakości. Nie godzi się na postsocjalistyczną brzydotę. Nie cierpi m. in. wszechobecnego ?malowania na olejno?, stąd dowcipny pomysł, by czasy PRL-u nazwać Epoką Olejną. Podpisał z samym sobą taki traktat, uzgodnił go z własnym cieniem i przypieczętował krwią własnego pragnienia, że z chwilą przeprowadzki rozpocznie budowę pięknego świata. Bez taryfy ulgowej. Temu gotów był poświęcić cały swój czas, trud i wysiłek. (str. 41) Bohaterowi stale towarzyszy muzyka, od pieśni średniowiecznych mnichów, poprzez Mozarta, Chopina Vivaldiego i wielu innych kompozytorów aż po Krzysztofa Komedę i Stana Getza, co wręcz zmusza czytelnika do odszukiwania i słuchania tej muzyki. Książka napisana jest piękną polszczyzną, barwną i wyrazistą - autor cały czas słowami maluje obrazy. Piękna forma i treść ? po prostu ładność. Należy do niej nawet taki szczegół jak miły w dotyku, ?zamszowy? papier okładki.