"Londyn NW" to najnowsza powieść brytyjskiej pisarki Zadie Smith. Tytuł został zaczerpnięty od nazwy północno-zachodniego Londynu, gdzie rozgrywa się fabuła. To zubożała dzielnica. Poznajemy kolejno dzieje Leah, Natalie, Felixa i Nathana, którzy tam się wychowali. Poznałam prywatne domy bohaterów, miejsca ich relaksu, pracy. Piękne, a jednocześnie brutalne miejsce, gdzie często droga kończy się w niebezpiecznym zaułkiem.
Każda z postaci jest tu poddana dogłębnej analizie. Smith odsłania ich hipokryzję, niekiedy chorobliwą ambicję, niepewność, bezsilność, uprzedzenia i obawy. Te cztery postaci są przedstawicielami różnych szczebli drabiny społecznej. Głównym tematem tej książki jest wpływ klasy i tożsamości społecznej na ich relacje z otoczeniem. To portret osób z problemami, którzy próbują się pogodzić ze zmianami w ich życiu.
Powieść to dogłębna obserwacja życia. Tego jak mówią, gestykulują, zachowują się względem siebie, publicznie i prywatnie. Historia jest bogato zróżnicowana i zawsze niespodziewana. To portret dzisiejszych 30-latków uwikłanych w plątaninie miłości, nienawiści, kryzysu tożsamości, zazdrości, kompleksów. Nasi bohaterowie pogrążeni są w slangu przeszłości. Mimo, że znają się od dzieciństwa, tak naprawdę niewiele o sobie wiedzą. Nie rozumieją swoich problemów. Czują się uwięzieni, wydrążeni, przerażeni. Pragną wolności. Różnice kulturowe doprowadzają do ich nieporozumień. Jednak wszyscy szukają tego samego: kogoś, kto ich pozna i zapamięta. Jednak, podobnie jak w życiu, nie jest to proste.
Powieść można nazwać eksperymentalną. Nie ma tu zbyt wiele z fabuły i postacie nie zawsze są tu sympatyczne. Niektórzy nawet twierdzą, że bohaterowie stworzeni przez Smith są w jakiś sposób nieprawdopodobni. Faktem jest, że postacie ulegają tu dużym przemianom i że angażują się niekiedy w szalenie niekonsekwentne, nieracjonalne działania. Jednak moim zdaniem właśnie to sprawia, że stają się jeszcze bardziej realni.
O innowacyjności tej pozycji świadczy także zastosowanie tu różnorodności stylów i technik narracyjnych. Autorka przy ich pomocy stara się tu odzwierciedlić polifoniczny charakter współczesnego życia miejskiego. Każda część poświęcona innej postaci została napisane w innym stylu. Zdania są czasem jakby niekompletne lub rozproszone. Niektóre fragmenty są jakby w formie poezji, inne jakby były częścią rozmowy na czacie. W przeważającej mierze jednak powieść to seria scen, które zgrabnie zarysowują bohaterów. Spodobała mi się ta różnorodność stylów. Nie utrudniało mi to lektury.
Często czułam się jakbym widziała tą historię w krzywym zwierciadle. Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Proza Smitha jest pełna wdzięku i nieprzewidywalna jak kłębowisko. Tempo jest spokojne. Historia wydaje się nieco meandryczna. "Londyn NW" to wynik pojedynczych żyć. Obraz społeczeństwa wyłania się jak puzzle - kawałek po kawałku. Smith powoli zbiera elementy tej skomplikowanej układanki. To książka, w której nigdy nie wiadomo, jak wszystko się potoczy, co będzie dalej. Napisana przez kogoś, kto wie jak słuchać, rozumie jacy są ludzie i kim mogą się stać.
Zadie Smith ukazuje tu dzielnicę swego dzieciństwa. To obraz nowoczesnej, miejskiej strefy, gdzie dochodzi do wielu wydarzeń. Traktat o współczesnym życiu miasta, o długotrwałej przyjaźni, o poszukiwaniu tożsamości... Historia koncentruje się na poszczególnych fragmentach. Bije z niej ogromny realizm. Pozycja pomogła mi zrozumieć, że nikt nie ma perfekcyjnego życia. Ciągle dążymy do tego, stawiając czoło zmianom. Książka jest brutalna, przerywana. Jak walka, którą prowadzimy każdego dnia.