Nocna tęcza to bardzo niecodzienna książka, która zajrzała mi głęboko w serce i obudziła wspomnienia z wczesnego, beztroskiego dzieciństwa. Niestety ? dzieciństwo głównej bohaterki książki nie było aż tak beztroskie i szczęśliwe, jak moje własne.
Narratorką jest prawie sześcioletnia dziewczynka - Pea. Każdy z nas wie, że dziecięcy świat jest niesamowity i pełen magii i właśnie to Pivonia nam pokazuje. Autorce udało się uchwycić dziecięcą wrażliwość i kreatywność, a przy tym opisać to właściwym dla maluchów językiem. Jestem pedagogiem logopedą właśnie dlatego, że kocham dzieci i ich bezkresną wyobraźnię - tutaj to wszystko widziałam dokładnie i z przyjemnością zanurzałam się w ten świat.
Kiedy czytałam Nocną tęczę, przypomniało mi się moje własne dzieciństwo, kiedy bawiłam się ze starszą siostrą i wymyślałam cuda - dokładnie tak, jak Pea i jej młodsza siostra Margot. Hamak był wtedy latającym smokiem, piasek z liśćmi zupą, a zjedzone pestki arbuza kiełkowały w brzuchu, by w końcu wypuścić listki przez nos i usta. Bardzo trudno jest wcielić się w dziecko, jednak autorce się to udało, dzięki czemu książkę czyta się lekko, przyjemnie i z uśmiechem na ustach.
Prócz przyjemnych i typowo dziecięcych chwil są również te przykre... Dziewczynki są zaniedbane przez matkę w zaawansowanej ciąży i muszą dbać o siebie same. Na szczęście poznają wielu przyjaznych sąsiadów, którzy je wspierają. Ich problemy są jednak chwytające za serce.
Minusem jest niestety przewidywalność fabuły. Niespodzianka z zakończenia była dla mnie oczywista prawie od samego początku lektury, a w książce nie znalazłam żadnego zwrotu akcji czy zaskakującego wydarzenia - głównie dziecięcy świat i nieco smutnych problemów dorosłych.
Nocną tęczę przeczytałam w ciągu jednego dnia i serdecznie ją polecam wszystkim matkom lub kobietom planującym dzieci. Na pewno sporo się tutaj pouśmiechacie, a nawet trochę zamyślicie, co wrażliwsze z Was uronią pewnie łezkę czy dwie...