Nie zawsze rozumiem Oranżadę Jurka Jarniewicza, ale zawsze chętnie po nią sięgam. Nie dlatego, że chce mi się pić, ale dlatego, że jestem złakniona poezji intrygującej, niekiedy zabawnej, a już na pewno tajemniczej... choć daleko jej do tajemniczości Tadeusza Micińskiego, raczej rzekłabym że to zupełnie inna tajemniczość, wzbudzona moją niewiedzą. Ach, gdybym tak znała te wszystkie źródła, które zainspirowały Jurka do pisania tej poezji... może lepiej bym ją rozumiała? Ale i bez tego zachwycam się nad każdym utworem, nad każdym wersem Oranżady... nieważne czy z bąbelkami, czy bez, ten tomik mnie fascynuje, przeszywając moją duszę na wskroś.