Z niemałymi obawami siedzącymi w głębi ducha sięgałem po pierwszy album nowej Thorgalowej serii, tym razem według kreski Romana Surzhenko i scenariusza Yann`a Le Pennetier`a. Choć świat miał pozostać ten sam - prócz Autorów zmienił się także bohater, którym tym razem miała być kobieta o imieniu Louve. Cóż, ciężko będzie spełnić oczekiwania zatwardziałej grupy fanów tej kultowej już serii... Pierwsze wrażenia okazały się jednak miłym zaskoczeniem. Choć w kadrach komiksu czuć nieco inną od dotychczasowej kreskę Surzhenko, nie przeszkadza to jednak, ani nie drażni dotychczasowych przyzwyczajeń. W obrazkach czuć mimo tej zmiany dotychczasowy typowo Thorgalowy klimat, zresztą sama bohaterka w sposobie bycia mocno wpisuje się w universum serii, ale i w swoją genealogię. Przyznam jednak, że po przeczytaniu całego albumu pt. "Raissa" czułem delikatny niesmak, ale i zarazem dość spodziewany zawód. Powodem tych negatywnych wrażeń był scenariusz - nieco kulejący, odstający od serii, a w moim mniemaniu także mało oryginalny. Ileż razy przez świat komiksu, literatury i filmu przewijała się postać dziecka o nadnaturalnych zdolnościach porozumiewania się ze zwierzętami? A taka właśnie jest Louve - główna bohaterka nowej serii komiksowej. Brak mi w tym powiewu świeżości, który zaskoczyłby i zadowolił fanów Thorgala. Owszem, po drugi tom tej serii sięgnę, z ciekawości i z nadzieją, że kolejne odcinki jeszcze mnie zaskoczą i zmienią moje pełne niechęci zapatrywanie i zdanie o nowym sezonie. Może "Raissa" to tylko nieco słabszy wstęp do kolejnej znakomitej serii? Może... pożyjemy, zobaczymy. W każdym bądź razie ocena "Raissy" na dzień dzisiejszy prezentuje się pół na pół: mianowicie kreska Surzhenko wpisuje się w klimat Thorgala i nawiązuje do stylu serii w pełni spełniając oczekiwania szerokich rzesz fanów, z kolei fabuła wymaga korekt, powiewu świeżości, renowacji... Tym bardziej, że to ona sanowi o sile (bądź słabości) tego komiksu. Dlatego, póki co, wstrzymuję się od ogłoszenia jednoznacznego i ostatecznego werdyktu.