eBookowe bestsellery z tych samych kategorii

B Opowieści z planety prowincja

ebook

Wydawnictwo Wielka Litera
Zabezpieczenie Znak wodny
Produkt cyfrowy
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Książka ta zaświadcza, że świat aż tak bardzo się nie zmienia. Mały realizm w XXI wieku trzyma się tak świetnie jak w XX. Marcin Kołodziejczyk jest nie tylko dziennikarzem. Dziennikarz najczęściej zna z góry wszystkie odpowiedzi, reporter czeka, żeby je usłyszeć. Podoba mi się to, jak Kołodziejczyk pyta o Polskę.
Mariusz Szczygieł
Z planety prowincja trudno uciec. Z Małkini, Szmulek czy  miasteczka Z. jedyna droga ucieczki prowadzi czasem na tory kolejowe. Obraz polskiej prowincji jest tu bardzo prawdziwy, chociaż to nie są klasyczne reportaże, raczej opowiadania oparte na faktach. Czytamy o utraconych szansach i o tych, którzy nigdy szans nie mieli. Te portrety są przejmujące i świetne napisane. Tak, że czytelnik zupełnie nie chce uciekać z tej planety.
Justyna Sobolewska
Lokalne piękności lansujące się w Warszawie; wiejski Wajdelota uznawany przez miejscowych za uzdrowiciela; chłopcy rzucający się pod niemieckie samochody, aby wyłudzić odszkodowanie;  pracownicy fabryk snujący opowieści o swym pustym życiu na trasie Warszawa-małe miasteczko.
Niepokojące, przenikliwe, zawsze autentyczne obrazki z polskiej prowincji. Z pozoru niewiele znaczące opowieści o codziennym życiu przeciętnych mieszkańców małych miasteczej i wsi - Polski B. W rzeczywistości książka Kołodziejczyka to atlas ludzkich emocji.
S
Szczegóły
Dział: Ebooki pdf, epub, mobi, mp3
Wydawnictwo: Wielka Litera
Wprowadzono: 05.02.2013

RECENZJE - eBook - B Opowieści z planety prowincja

4.4/5 ( 5 ocen )
  • 5
    3
  • 4
    1
  • 3
    1
  • 2
    0
  • 1
    0

www.mojaksiegarnia.blogspot.com

ilość recenzji:1

brak oceny 27-06-2013 23:08

Pierwsze wrażenie po przeczytaniu książki Marcina Kołodziejczyka ?B. Opowieści z planety prowincja?: rewelacja. Ten młody, niezwykle utalentowany i chętnie nagradzany dziennikarz ?Polityki? ukazuje świat polskiej prowincji: tej geograficznej i mentalnej. Czasem ta opowieść jest śmieszna, czasem straszna, ale zawsze intensywna i bardzo ciekawa. U Kołodziejczyka króluje dynamizm oraz świetny język, rewelacyjnie oddający emocje bohaterów i skutecznie rozbudzający zainteresowanie czytelnika. Książka wciąga również, a może przede wszystkim, za sprawą nieprzeciętnych protagonistów, z których każdy jest niczym życiowy nieudacznik, krętacz, oszust czy kłamca za czymś tęskniący: za miastem, miłością, pieniędzmi, lepszym życiem, itp. Historie Kołodziejczyka są bolesne, dotykają do żywego, rażą prawdopodobieństwem, a autor nadając każdemu ze swych bohaterów imię i nazwisko, pozwalając mówić im swoim własnym, charakterystycznym językiem i ukazując ich na tle konkretnych miast, miasteczek, wsi czy biednych osiedli, nadaje im tożsamość, pozbawia anonimowości, sprawia, że stają nam się bliscy. To musi robić wrażenie. I robi.

Jadzia bez zęba na przedzie, pracownica fabryki czekolady, zostaje zabita i pozbawiona kożucha. Wulkanizator Jan G. z trzydziestotysięcznego miasta M., nie ma lewej stopy, ma za to wiejskie sny. "Ma [także] rentę, z której się nie cieszy, ale ją pobiera ? jak dają, to się bierze". Szalona Maria Meksykanka, której życie to głównie praca pozbawiająca ją możliwości uczestnictwa w pielgrzymce do Częstochowy: "Najpierw sześcioro dzieci, następnie dezercja męża, potem Włochy, teraz staruszkowie w Karczewie ? śpioch i szulerka". Jan Bombke i Tadeusz Wróbel procesujący się o zdechłego kota. Zygmunt N., były matematyk szkolny, odpisujący na listy czytelnikom pisma pornograficznego jako Nikola, ?eksponat erotyczny? latami chłonący ludzkie życiorysy zbyt intensywnie? Wajdelota, przez miejscowych uznawany za uzdrowiciela: "był z niego bardzo dziwny człowiek ? broda siwa, brud zaskorupiały, milkliwość, no, najwyżej oczy miał mądre. Pił jak spragniony. Te transy odwódkowe powodowały, że był i zwyczajny i wzniosły, i straszny, i taki sobie, i to wszystko było jednocześnie. Często kłamał, ale znowu kiedy mówił prawdę, to ona się potem sprawdzała ludziom w praktyce". Pomysłowi młodzi Polacy, którzy rzucają się Niemcom pod koła, by zdobyć rentę i wątpliwego talentu aktorki czekające na rolę, a w międzyczasie lansujące się w Warszawie. To tylko niektóre przykłady niezwykłych wręcz osobistości z ?planety prowincja??

Z dość trywialnego i oklepanego tematu, Marcin Kołodziejczyk zrobił świetną książkę z 15 rewelacyjnymi tekstami, które łącząc w sobie cechy opowiadania i reportażu, po prostu zachwycają. Te pozornie banalne historie, gdzieś jakby wcześniej zasłyszane, zawierają w sobie całą gamę ludzkich losów: od radości i szczęścia, po smutek, beznadzieję, śmierć. Okazuje się bowiem, że prowincja to nie tylko lokalizacja, ale stan umysłu, światopogląd, kultura, sposób bycia i życia. Mieszkańcy Polski B podejmujący próbę ucieczki, stają się wdzięcznym tematem dla utalentowanego reportażysty, najczęściej pozostając w niej razem ze swoimi rozbuchanymi ambicjami i problemami wielkimi jak ich ubóstwo duchowe, mentalne czy materialne. Marcin Kołodziejczyk, chowając się za plecami swoich bohaterów, staje się doskonałym obserwatorem, posiadającym wyczulony słuch językowy i maluje swoim czytelnikom niezapomniane, realistyczne obrazy oraz zapierające dech w piersiach historie. Ta pachnąca na wskroś polską prowincją książka daje nam jej taką próbkę, po której czytelnik ma gęsią skórkę. To zdecydowanie warta polecenia pozycja!