Chciałoby się zaśpiewać - "czternaście lat minęło..jak jeden dzień..". Czternaście - właśnie tyle lat minęło od premiery "Epoki Lodowcowej". Bajka miała tak dużą oglądalność, że doczekała się pięciu części (ostatnia- "Mocne Uderzenie" - miała swoją premierę w kinach w tym roku). Trzeba przyznać, że twórcy bajki naprawdę się postarali. Świetne animacje, mega charakterystyczne postacie i zabawane dialogi - wszystko nakłada się na murowany hit (którym defacto się stał). I choć bajka, mimo wielu nominacji do nagród róznorakich, żadnej z nich nie dostała, to jak dla mnie jest pozycją obowiązkową wśród płyt leżących na półce z dvd w moim mieszkaniu.
W "Epoce Lodowcowej" urzekają mnie główni bohaterowie. Każdy z nich jest zupełnie inny od następnego - rzekłabym - każdy z zupełnie innej parafii.
Manfred - olbrzymi mamut, idący przez życie własną drogą (w momencie kiedy zaczynają topnieć lodowce, "Manny" idzie oczywiście w odwrotnym kierunku niż pozostałe zwierzęta). Obdarzony jest poczuciem humoru pełnym swoistej ironii. Jest przede wszystkim samotnikiem, stroniącym od innych - i taki właśnie osobnik "pechowo" spotyka na swojej drodze Sida.
Sid jest ospałym, wiecznie spóźniającym się leniwcem, którego nie lubi nikt. Absolutnie nikt. Zwierzęta go unikają (bo śmierdzi), a krewni zostawiają na pastwę losu, wykorzystując moment, w którym .. co robi Sid? Rzecz jasna śpi. I tak leniwiec, spóźniony na wielką migrację, goniony przez rozwścieczone nosorożce, którym "zaiwanił mlecyk" wpada na Manfreda, który chcąc nie chcąc ratuje go z opresji. Sid za wszelką cenę stara się zaskarbić sobie sympatię mamuta, często wywołując swoimi poczynaniami efekt odwrotny.
Jakby tego było mało, na drodze Manfreda (i Sida) staje Diego - Tygrys Szablozębny, który udając dobre zamiary przyłącza się do nich. I tak właśnie to dość specyficzne "stado" rozpoczyna swoją misję oddania znalezionego ludzkiego dziecka jego rodzicom.
Po drodze rzecz jasna spotykają ich tak zabawne historie, że naprawdę ciężko byłoby chociażby próbować powstrzymywaź się od śmiechu. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, iż genialnym dialogami i zwariowanymi sytuacjami bajka przewyższa sławnego "Shreka".
Nie można oczywiście nie wspomnieć o małym, ale jakże ważnym bohaterze bajki, który przez cały czas jej trwania przewija się gdzieś pomiędzy wątkami. Mowa oczywiście o Scrat - szalonej, pokrzywionej wiewiórce, która dla zdobycia upragnionego żołędzia gotowa jest doprowadzić (oczywiście zawsze przez przypadek i zupełnie nieświadomie) do zagłady całej planety. Nie będzie kłamstwem stwierdzenie, iż Scrat jest "maskotką" tej bajki, występuje we wszystkich częściach z coraz bardziej szalonymi pomysłami na zdobycie swojego skarbu.
I tak właśnie, czternaście lat temu, do dubbingowania "Epoki" zaproszono aktorów, ktorych głosami postacie mówią z ekranu do dnia dzisiejszego. Wojciech Malajkat (Manfred), Cezary Pazura (Sid) oraz Piotr Fronczewski (Diego) - ich charakterystyczne głosy sprawiają, iż nie sposób wyobrazić sobie, że bohaterowie mogliby nimi nie przemawiać.
"Epoka Lodowcowa" jest bajką dla wszystkich - i tych małych i tych dużych. Wspaniała zabawa i brzuchy bolące od śmiechu gwarantowane!