Gdzie jest generał... to stara dobra polska szkoła komedii, która udowadnia, że na ekranie nie trzeba się specjalnie gimnastykować z wygłupami (niekiedy wręcz głupotami), czy sypać z rękawa wszelkimi wymyślnymi przekleństwami, by rozśmieszyć widza. Wystarczy dobry scenariusz przewidujący kilka zabawnych scen, czy sytuacji i już jest co oglądać. Ale może nie o twórców tu chodzi, co raczej o pokolenie widzów? A konkretnie to, czego od filmu oczekują? W końcu do wymagań klienta dostosowuje się produkt końcowy... Ja jednak sądzę, że mimo upływu czasu także i przy dzisiejszych gustach można znaleźć odrobinę zabawy w Gdzie jest generał...