"Godzilla" to dobrze wszystkim znany japoński potwór z oceanicznych głębin, który zazwyczaj niesie zniszczenie wszędzie tam gdzie się pojawi. Tym razem jest inaczej albowiem Godzilla ratuje mieszkańców San Francisco przed stworami, które żywią się energią. Walka nie jest prosta i tak naprawdę do końca nie wiemy, w którą stronę przechyli się szala zwycięstwa? ale od początku. W 1999 roku Japonię zaczęły nawiedzać dziwne trzęsienia ziemi, których żadnych naukowiec nie potrafił racjonalnie wyjaśnić. Po wielu latach znów sejsmografy zaczęły rejestrować wstrząsy tym razem coraz intensywniejsze, które paradoksalnie odnajdują swe wyjaśnienie w roku 1999. Prognozy naukowca Joego Brody- ojca głównego bohatera były trafne i okazało się, że wstrząsy były wywołane przez potwory żywiące się jak wspomniano wyżej energią. "Godzilla" z 2014r. różni się znacznie od tej jaką mogliśmy oglądać w roku 1998r. przede wszystkim wyglądem oraz funkcją jaką pełni w filmie. W moim przekonaniu nowa odsłona przygód legendarnego stwora powinna być bardziej dopracowana pod kątem fabuły, ponieważ jest ona zbyt uproszczona a można było z niej wykrzesać zdecydowanie więcej. Aktorstwo również pozostawia wiele do życzenia, biorąc pod uwagę fakt, iż "Godzilla" to za każdym razem produkcja o wysokim budżecie, reżyser mógł postawić na znane gwiazdy, które lepiej potrafiłyby wcielić się w głównych bohaterów. Zdecydowanie na plus należy zaliczyć efekty specjalne, które naprawdę są wyborne, a sama Godzilla prezentuję się tak jak przed dziesięcioleciami kiedy za kamerami stali japońscy artyści kina.