Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II to film Davida Yatesa – brytyjskiego reżysera, który został nagrodzony dwoma prestiżowymi nagrodami BAFTA TV za dramaty. Jednak prawdziwą sławę zdobył ekranizując cztery części bestsellerowych powieści o czarodzieju imieniem Harry Potter. Film miał swą premierę w lecie tego roku. Dzieło opisuje ostatni etap walki młodego czarodzieja z okrutnym i straszliwym Lordem Voldemortem. W filmie zagrało naprawdę wielu świetnych aktorów takich jak Ralph Fiennes wcześniej wspomniany Voldemort i tytułowy Harry - Daniel Radcliffe. W kreacje jego kolegów wcielili się Rupert Grint (Ron) i Emma Watson (Hermiona Granger). Najbardziej podobała mi się gra Ralpha Fiennesa świetnie z pomocą grafików komputerowych oddawał emocje, najlepiej z całej serii filmów. Widać w świecie magii i czarodziejstwa Hogwartu technika osiągnęła wyższy poziom jednakże zabrakło tu pewnej dozy realizmu, jaką wyrażał sobą aktor wcześniej. Produkcja przykuwa uwagę muzykom słynnego kompozytora Alexandre Desplata, która znalazła sobie idealne miejsce w każdej scenie dodając odrobinę napięcia i pozwalając lepiej zrozumieć daną scenę. Scenariusz oparty na podstawie książki J.K. Rowling „Harry Potter i Insygnia Śmierci" zawiera dynamiczną akcję i bogatą w wydarzenia fabułę. Nad scenopisem pracował znany, chociaż ze scenariusza do filmu Cudowni Chłopcy Steve Kloves. Opowiada on o dalszym poszukiwaniu przez grupę przyjaciół Horkruksów mających osłabić Lorda. Nie brak w nim chwil wzruszających i podniosłych. Zwróciłem uwagę na miły akcent w zakończeniu cieszę się, że zespól filmowców zamkną do końca produkcję nie pozostawiając niewyjaśnionych aspektów. Zachwyciłem się pracą zespołu od efektów specjalnych. Były one na naprawdę wysokim poziomie. Najbardziej utkwił mi w głowie obraz kamiennych żołnierzy stojących w szeregu i broniących bram Hogwartu. Urzekł mnie perfekcjonizm w każdej klatce oraz dopracowanie najmniejszych szczegółów. Scenografia i ta fikcyjna jak i realistyczna zachwyca na każdym kroku. W tym elemencie najbardziej podobał mi się las, w którym bohaterowie nocowali i znaleźli potrzebne przedmioty do unicestwienia wszelkiego zła panującego w magicznej krainie. Dużo odwagi od twórców wymagało rozdzielenie „Insygniów” na dwie części. Bez tego zabiegu nie były by one tak dokładnie omówione i streszczone ten proceder w dużej mierze wpłynął bardzo korzystnie na obraz. Akcja od początku do końca trzyma w napięciu i jest bardzo ciekawa. W całej produkcji nie dopatrzyłem się ani krzty wad czy błędów. Jest to z pewnością moja ulubiona ekranizacja ze wszystkich ośmiu. Całość oceniam bardzo dobrze. Dzieło uczy, że nie każdy może zawsze zwyciężać i nawet najsilniejszy ma swoje uczucia oraz wartości, jakimi się kieruje. Myślę, że to bardzo dobra lekcja pokory. Film zmusza nas do refleksji i zastanowień nad samym sobą. Na koniec chcę zwrócić uwagę na naprawdę świetne dialogi i monologi aktorów oraz świetny dubbing w polskiej wersji językowej. Warto wspomnieć, iż po dziesięciu latach od premiery „Kamienia Filozoficznego” nie widzimy ogromnej przepaści pomiędzy efektami specjalnymi i dostępem do technologii dzisiejszej produkcji, a tych starszych. Szkoda, że to już koniec, ale mam nadzieję, że zobaczę jeszcze tak wspaniałą serie filmów.