Middle Cyclone CD
muzyka
Wytwórnia Epitaph |
Data wydania 2009 |
Nośnik CD |
- Dostępność niedostępny
Opis produktu:
O tym, że Neko Case jest dziś jednym z najlepszych głosów na amerykańskiej scenie muzycznej nikogo, kto zna jej wcześniejsze płyty nie trzeba przekonywać. Znakomita artystyczna passa wokalistki trwa nadal, czego dowodzi jej najnowszy album "Middle Cyclone".Głos Neko Case - mocny, nieskazitelnie czysty alt - to doskonały instrument, przy pomocy którego artystka jest w stanie oddać nawet najbardziej zniuansowane emocje, jakimi przesycone są jej piosenki, od głębokiej melancholii po triumfującą kobiecość. Wraz ze wzbogacaniem się z albumu na album palety emocji, także repertuar Case staje się coraz bardziej wyrafinowany muzycznie, a w tekstach zwłaszcza - nawet ekscentryczny, ale w pozytywnym, tego pojęcia rozumieniu, bo wskazującym na konsekwentne i pewne krystalizowanie się oryginalnej tożsamości poetyckiej wokalistki. Ujmujące jest to, że Case nie myśli o doraźnych efektach, niczego nie robi na siłę, pozwala aby jej artystyczna ewolucja dokonywała się w sposób harmonijny i naturalny. Na swych pierwszych solowych albumach "The Virginian" (1997), "Furnace Room Lullaby" (2000) czy nawet na przełomowym w jej karierze "Blacklisted" (2002) z grubsza trzymała się gatunkowych - country-folkowych - reguł i konwencji, które sytuowały ją jednocześnie w tradycji wielkich div amerykańskiej muzyki, z Patsy Cline na czele, jak i w modnym na przełomie XX i XXI wieku nurcie alt-country.
Z czasem jednak, już zresztą od "Blacklisted", w jej utworach zaczęły się pojawiać coraz bardziej zróżnicowane aranżacje i zrazu dyskretne odstępstwa od klasycznej, symetrycznej struktury piosenkowej. W tym procesie ewolucyjnym "Middle Cyclone" zdaje się być rozwinięciem poprzedniego albumu, zjawiskowego "Fox Confessor Brings The Flood" (2006). Pod względem poetyckim postępuje tu identyfikacja Case z przyrodą - ze światem zwierząt, zjawisk i żywiołów naturalnych, ale bez taniej eko-metaforyki, jaka dziś jest w modzie (kropkę nad "i" stawia kończące album półgodzinne nagranie odgłosów natury "Marais La Nuit", zarejestrowanych w nocy na jej nowonabytej farmie w Vermont). Na nowej płycie silniej jednak niż poprzednio widać wspomniane wcześniej różnicowanie się utworów w zakresie aranżacji i kolorystyki brzmienia. Więcej tu światła i przestrzenności, zwłaszcza w pierwszej części płyty, które kontrastują z utrzymaną w zdecydowanie ciemniejszych barwach zmierzchu końcową częścią, rozpoczynającą się bodaj najlepszym na płycie utworem "Prison Girl". Odwołuje się też Case bardziej pewnie do innych niż "americana" rodzajów muzyki, tu i ówdzie wplatając coś z rocka (dawniejszego, spod znaku The Byrds w "People Got A Lotta Nerve", ale też wywodzącego się z jej współpracy z New Pornographers w "Red Tide"), popu (niektóre refreny i zwroty melodyczne), jazzu ("Polar Nettles") czy nawet tandetnych wesołomiasteczkowych walczyków ("The Pharaohs").
Case otrzymuje doskonałe wsparcie ze strony towarzyszących jej muzyków, swych stałych współpracowników (Paul Rigby - gitara; Tom V. Ray - bas; Jon Rauhouse - różne instrumenty; Kelly Hogan - śpiew) i znakomitych gości: od Gartha Hudsona z legendarnego The Band, po M.Warda i muzyków z tak pierwszorzędnych zespołów, jak The Sadies, Calexico i Giant Sand. Efektem jest kolejne małe arcydzieło amerykańskiej post-altcountry'owej muzyki.
Szczegóły | |
Dział: | Muzyka |
Wytwórnia: | Epitaph |
Rok publikacji: | 2009 |
Nośnik: | CD |
Wprowadzono: | 23.08.2013 |